czwartek, 7 stycznia 2010

Paw niepokorny

Kiedy już sądziłam, że Stachursky ze swoim chrapliwym rykiem oraz bredniami o odżywianiu się energią słoneczną (musi być, skubana, tucząca) przepadł na dobre - oto jest, w całej krasie amanta z Legutkowic.



Jeśli nawet jakimś cudem przejść obojętnie wobec tego, że Stachursky naoglądał się Miami Vice i dlatego wydaje mu się, że garniak i t-shirt to taki świetny pomysł, to sam garnitur zwróci naszą uwagę. Nie jest nawet taki zły, ale ewidentnie nie pasuje na swojego właściciela. Rozumiem, zaproszenie na imprezę przyszło w ostatniej chwili, więc Stachursky zmuszony był udać się do pobliskiego salonu na placu targowym i wziął co było. Nie wykluczam, że zostawił metkę na rękawie, żeby w razie czego oddać, o ile nie trafi mu się kłopot jak kiedyś.

Buty to jednak na pewno coś z szafy pana S. - nie jestem pewna, czy gdziekolwiek można jeszcze kupić męskie pantofle ze skóry w dwóch odcieniach i z czubkiem w szpic.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz