piątek, 4 grudnia 2009

Paw na koniu

W zasadzie obśmiewanie Dominiki Gawędy jest trochę jak kopanie szczeniaka - za proste, żeby mogło być satysfakcjonujące.



Z drugiej jednak strony, osoba, która zabiera pejcz na szeroko pojęte salony, nie zasługuje na moją litość. I jeszcze ta przecząca sile grawitacji czapka. Nie umiem zanucić ani jednej piosenki, którą ta pani śpiewa, ale w ciemno mogę obstawiać, że każda kolejna jej kreacja będzie powodem do przewracania oczami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz