Pan Szpak to takie zjawisko na polskiej scenie celebryckiej, o którym nie wiadomo, co powiedzieć. No bo tak - niby brał udział w jakimś tam programie o śpiewie, ale nikt go nie słyszał, a jak słyszał, to zamawiającego kubełek w KFC. Niby jest to nasz polski Adam Lambert skrzyżowany z Antonym Hogartym, ale nic za tym nie idzie.
Nadęte usteczka, krzywo narysowane kreski i stanowczo za krótka sukienka to coś, o co aż nazbyt łatwo w weekend w dowolnym klubie w mieście. Może następnym razem Michał Szpak przebierze się za Wielkiego Ptaka z ul. Sezamkowej?
czwartek, 20 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz