niedziela, 29 listopada 2009

2 pawie za jednym zamachem, czyli Kurzajewscy na pokazie mody

Wystarczająco słabo jest, kiedy żona na średnim obcasie jest wyższa od męża.

Ale kiedy żonie widać stanik, a mąż ma lakierowaną, skórzaną kurtkę, jest już BARDZO ŹLE. A to jeszcze nie koniec.



Nie mogę oderwać oczu od jej biustu. I nie dlatego, że lubię kobiece piersi - dlatego, że nie umiem doprawdy powiedzieć, czemu jej stanik wygląda jak dwa opierające się grawitacji paski. Nie wiem też, dlaczego rękawy bluzki są tak przymarszczone. Ale bluzka to tylko preludium do spodni - bardzo dziwnie układających się bryczesów, na moje oko, z bistoru. Mieliśmy podobne zasłonki w mieszkaniu. 20 lat temu.

Monsieur Kurzajewski chyba postanowił się przypodobać swojej widowni z Polski B i dalszych liter alfabetu. Nic innego nie uzasadnia fioletowej koszuli i sinego krawata, zestawionych z lakierowaną kurtką skórzaną oraz BARDZO wytartymi dżinsami. O tym czymś, co pewnie oferowane było jak sztyblety, litościwie nie wspomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz